Większość osób kojarzy cyrki ze zwierzętami, które przemierzają świat z całym taborem, podlegają wieloletniej tresurze i zabawiają zgromadzoną publiczność wykonywanymi sztuczkami. Są to zarówno często spotykane w domach psy czy króliki, jak i egzotyczne lwy, tygrysy, słonie czy wielbłądy. Z biegiem lat ta forma rozrywki i sposób wykorzystywania zwierząt w cyrkach stał się przedmiotem poważnej debaty publicznej. Dzisiaj ten sposób na zabawę ma więcej zdecydowanych przeciwników niż zwolenników z kilku ważnych powodów.
Zwierzęta w cyrku – jak są traktowane?
Obrońcy zwierząt wskazują, że istoty te są w cyrkach skrajnie zaniedbywane i trzymane przez wiele lat na niewielkich powierzchniach. Tresowane są od najmłodszych lat przy użyciu metod polegających na zastraszaniu i stresie. Życie zwierząt w cyrkowych taborach jest wręcz dramatyczne, czasami oburzające. Wszystko to dzieje się dla taniej rozrywki. Obrońcy wskazują, że zwierzęta cierpią właściwie tylko po to, żeby grupka podekscytowanych ludzi mogła zobaczyć sztuczki. Wskazują oni, że cyrki powinny ograniczyć się tylko i wyłącznie do występów akrobatycznych wykonywanych przez wykwalifikowanych ludzi. Najlepsze cyrki w Europie przeszły zresztą tylko na pracę z ludzi – zwierzęta są wykorzystywane raczej w tańszych opcjach, gdzie umiejętności akrobatów nie stoją na najwyższym poziomie.
Co władze mogą zrobić?
Politycy mogą oczywiście przede wszystkim zabronić działalności cyrków polegających na tresurze i wykorzystywaniu zwierząt. Nie jest to zresztą coś dziwnego: istnieją już przykłady samorządowców, którzy wprowadzili podobne rozwiązania na terenie swoich regionów. Robert Biedroń uczynił to przykładowo podczas swojej kadencji jako Prezydent Słupska (2014 – 2018). Środowiska lewicowe postulują o wprowadzenie tego zakazu w całej Polsce, na razie bezskutecznie. Problem jest istotny, dlatego warto, aby pojawiał się jak najczęściej w ogólnopolskiej debacie publicznej.